Jestem Grzegorz, mieszkam w Międzyrzeczu Górnym. Mam 34 lata. Szczęśliwy mąż i ojciec 3 cudownych córek. A właściwie szczęśliwy byłem jeszcze 2,5 roku temu…
W sierpniu 2018r okazało się, że cierpię na chorobę, która jest bezlitosna. Na coś, co zabiera w momencie marzenia i plany. Na coś, co niejednokrotnie za szybko zabiera nam bliskich…..Żona była wtedy w 8 miesiącu ciąży, gdy lekarz w swoim malutkim gabinecie, nie patrząc na to że obok siedzi żona z dość pokaźnym brzuszkiem powiedział : „To RAK żołądka- zostało Panu niewiele życia. Proszę sobie poukładać i uporządkować wszystkie sprawy bo nie zostało Panu za wiele czasu…”Świat nam się zawalił. Zaczęła się walka.
Zaraz po urodzeniu się najmłodszej córeczki zaczęły się wyjazdy do szpitala oddalonego o 360 km. W rodzinnym mieście niestety dostałem wyrok więc trzeba było szukać pomocy gdzie indziej. Na szczęście cudowny personel w szpitalu w Warszawie dawał nadzieję.. I tak, prze 3 miesiące co tydzień bądź dwa tygodnie zostawiając w domu córki, wyjeżdżałem do Warszawy na chemioterapię. Moja wspaniała żona była przy mnie cały czas. Dodawała mi siłę do walki. Nawet wtedy, gdy w styczniu 2019r miałem operację usunięcia żołądka- po prostu była.. Po operacji były kolejne chemie. Zabierały mi dużo sił, ale było warto. Udało się. Przechytrzyłem tego co chodzi wspak i przewraca życie ludzkie do góry nogami… NIE MA GO! Wielka radość!
Nasze szczęście jednak trwało tylko 2 lata. W styczniu 2021r zacząłem cierpieć na ogromne bóle brzucha. Któregoś dnia tak duże, że karetka zabrała mnie do szpitala. Natychmiastowo została przeprowadzona operacja udrożnienia jelit. Niestety okazało się, że „COŚ” jest na jelitach, „COŚ” co zaniepokoiło lekarzy. Założyli stomię, stomię której tak bardzo się bałem…W między czasie przeprowadzono mi szereg badań.
12 maj. Kolejna diagnoza, tym razem ze szpitala w Warszawie. Znowu słowa „COŚ” jest na jelitach, są nacieki. Niestety jest to w takim miejscu, ze operacja jest niemożliwa. Wprowadzamy chemioterapię. Znowu ziemia usunęła nam się spod stóp. Operacja niemożliwa więc co dalej? Jedyna szansą na życie jest wprowadzenie leczenia immunologicznego. Niestety leczenie to jest nierefundowane a jego koszt sięga 250 tyś zł. Kolejny cios.
Skąd i jak wziąć taką sumę. Przecież od ponad 2 lat, nie zarabiam nawet na utrzymanie 5 osobowej rodziny.
Należę do osób, które nigdy o nic nie proszą innych, ale los mnie do tego zmusił.. Dlatego bardzo Was proszę o wsparcie, proszę pomóżcie mi w tej walce o życie. Nawet najmniejsza wpłacona kwota przybliży mnie do nadziei, że moje dzieci będą miały nadal ojca, moja żona- męża, moja mama- syna a mój brat-brata.. jedynego brata..
Bardzo dziękuję tym, którzy będą się za mnie modlić i wpłacą choć niewielką kwotę.
Jak można pomóc?
Pieniądze można wpłacać poprzez stronę zrzutka.pl- wystarczy kliknąć tutaj ->
Zapraszamy również na kiermasz charytatywny:
W niedzielę 23 maja przy OSP Międzyrzecze Górne w godzinach od 8- 18 odbędzie się kiermasz charytatywny, gdzie będzie można zakupić ciasto, pierogi, kiełbaski z grilla. Będą również różne atrakcje takie jak dmuchańce, malowanie buziek, przejazd samochodami rajdowymi, licytacje i wiele innych. Cały dochód przeznaczony jest na leczenie parafianina z Międzyrzecza Górnego, Pana Grzegorza.